„A na Ziemi pokój ludziom umiłowanym przez Pana”: we Włoszech wyszło właśnie nowe, trzecie wydanie mszału, w którym wprowadzone zostało do liturgii nowe tłumaczenie hymnu „Chwała na wysokości Bogu” (Łk 2,14). Poprawia ono tradycyjny przekład błędnego tekstu łacińskiego, w którym dosłowne tłumaczenie podkreśla „dobrą wolę” tych, którzy przyjmują tajemnicę Bożego Narodzenia. Tymczasem w oryginalnym tekście greckim Ewangelia mówi o „dobrym planie”, który z miłości ma Bóg wobec ludzi, a którym jest Wcielenie Syna. Darmowy pomysł Boży, wypływający z istoty Trójcy świętej. Aniołowie go ogłaszają nocą w Betlejem, a wieść przeznaczona najpierw grupie pasterzy staje się wieścią uniwersalną. Pasterze nie zatrzymali się na patrzeniu w niebo, gdzie jeszcze chwilę przedtem jawiło się mnóstwo aniołów, ale powiedziawszy do siebie „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam wydarzyło i o czym nam Pan oznajmił” (Łk 2, 15), ruszyli w drogę. To, co zobaczyli było dokładnie tym, o czym mówi im anioł: Dzieciątko, nowonarodzone, położone w żłobie. Do Maryi i Józefa tradycja, sugerując się odnośnikami biblijnymi, jak również realizmem, dołożyła w czasie woła i osła.
Ci pasterze, jak również sam żłób nie pachniały fiołkami, jednak paradoksalnie sens leży właśnie tutaj – jest nim to Dzieciątko, które w noc Bożego Narodzenia nie ma nic innego do powiedzenia.
Wieki prac artystycznych przedstawiających tajemnicę Narodzenia nie powinny odciągać naszego wzroku od konkretu, jaki znajduje się w znaku danym ludziom przez Boga, ludziom umiłowanym przez Niego takimi, jacy są, bez dodatków wartości estetycznej. Bóg stał się człowiekiem, przychodząc do kontekstu ludzkiego, stworzonego tak ze światła, jak i rzeczy przyziemnych. Była miłość Maryi i Józefa, ale był również i smród stajni. W jednym ze swoich listów Luigia Tincani przesyłając życzenia bożonarodzeniowe, przypominała o tym samym: Jezus” przychodzi na sianie, przyjmuje potrzeby i ograniczenia natury, pojawia się, by mieszkać między grzesznikami”. W tym roku różne doświadczenia, jak choćby COVID, zmuszają nas do zastanowienia się nad kruchością człowieka oraz trudem życia ziemskiego. Wszystko to Syn Boży chciał przyjąć, do samego końca, po to, żeby to przemienić.
Myśli te przyszły mi do głowy czytając pojawiające się na portalach społecznościowych komentarze zgorszonych ludzi, którzy nie mogą pogodzić się z formą szopki postawionej na Placu św. Piotra w tym roku. A może zamiast tego hałasu można by było dostrzec szansę powrotu do istoty i teologicznego sensu Bożego Narodzenia, przyjmując „dobry plan” Boga wobec każdego z nas, bez potrzeby makijażu, tuszowania czegokolwiek?