Cookie Consent by Popupsmart Website
testata home POL ok

środa, 16 styczeń 2019 09:37

Prawa człowieka: społeczność udziela lekcji

Mimo wszystkich apeli Komisji Europejskiej, podział 49 migrantów ze statków „Sea Watch” i „Sea Eye”, którzy mieli być rozdzieleni do krajów Unii Europejskiej, ciągle się blokował: minęło 18 dni od 22 grudnia i jeszcze nie było rozwiązania.

A w tym czasie 49 osób – mężczyźni, kobiety, dzieci – cierpiało, chociaż pewnie też dziękowali Bogu za to, że ocaleli na morzu i jeszcze bardziej za to, że wyszli żywi z więzienia w Libii.

Na Lampeduzie, w dniu Objawienia Pańskiego proboszcz wezwał, by nie zamykać się w strachu, ale by uwierzyć mocno, że legalność i miłość nie są sobie przeciwne, bo obie te wartości pochodzą z tej samej tradycji chrześcijańskiej i humanistycznej. Archidiecezja Agrigento stwierdziła następnie, w zgodzie z nauczaniem papieża Franciszka, że „wspólnota naprawdę europejska umie zobaczyć w ludziach, którzy proszą nas o pomoc nie wroga, którego trzeba odrzucić, ale okazję, by stać się bardziej ludzkimi i bardziej zjednoczonymi”; co może oznaczać, że da się pokonać podziały w Unii Europejskiej tylko powracając do podstawowych zasad „Wspólnoty Europejskiej”, przekraczając retorykę wartości, zarażonych strachem i egoizmem.

Wezwanie księdza Carmela sprawiło, że przypomniało mi się pięć dni, które w zeszłym roku spędziliśmy na Lampeduzie ze studentami z uniwersytetu Lumsa z Palermo. Studiują oni prawo, ekonomię i nauki polityczne i chcieli zobaczyć z bliska tę rzeczywistość, która w gazetach i w wypowiedziach polityków wydaje się tak niepokojąca. Na Lampeduzie spotkaliśmy osoby, które przyjmują migrantów: straż graniczną, pracowników Caritas i przede wszystkim mieszkańców Lampeduzy, którzy uczynili ze swojej niewielkiej i przepięknej wyspy latarnię nadziei: są oni prawdziwą Bramą Europy, małą, gościnną bramą wśród tylu murów zrobionych ze słów, wyzwisk, polemik i odrzucania odpowiedzialności.

Przed wizytą na Lampeduzie spotkaliśmy na uniwersytecie grupę migrantów: studenci byli pełni entuzjazmu, kiedy mówili im o Konstytucji Włoch, o prawach i obowiązkach obywateli, o warunkach, jakie należy spełnić, by szukać pracy lub by uczestniczyć w szkoleniach. Ale te spotkania były, przede wszystkim, pełne wzajemnej sympatii; studenci chcieli przekazać migrantom, że Włosi są narodem gościnnym i że cieszą się, że mogą ich przyjąć.

Dla studentów była to mała, ale radosna odpowiedź na wezwanie Papieża, by „przyjąć, chronić, pomagać i integrować”. Ta okazja pozwoliła usunąć przesądy i zrozumieć, że prawo solidarności, które „w jakiś sposób wkłada na naszą duszę ciężar braci, to słodkie prawo, prawo ludzkiego braterstwa i dziecięctwa Bożego, które nas łączy”, jak napisała założycielka Lumsy, Luigia Tincani.
Na Lampeduzie nasi studenci zobaczyli, że nawet jeżeli instytucje wydają się bezsilne, społeczeństwo umie się zmobilizować; dlatego mogli rozmawiać z migrantami, z radosnym przekonaniem, o wartościach, jakie Europa zdobyła po tylu konfliktach i horrorach, stawiając osobę ludzką w centrum.

Ale za każdym razem, kiedy dzieje się coś takiego, jak problem tych 49 rozbitków, miotanych na falach przez 19 dni, zadajemy sobie pytanie: jak jest możliwe prawo, która nie uwzględnia praw człowieka? Podobnie, wobec każdego wybrzeża i wobec każdego muru migranci mogą pytać, gdzie jest ta Europa, o której śnili; może wydawać się bardzo gorzkie i ironiczne uczestniczenie w kursach “wiedzy o społeczeństwie” (które są we Włoszech obowiązkowe), czy podpisywanie jakiejś “Karty wartości obywatelskich”.

A przecież, nawet jeśli prawa człowieka, zawarte w podręcznikach i w oficjalnych dokumentach wydają się nierealizowalną utopią, papież Franciszek nie przestaje wzywać do konkretnego, chrześcijańskiego zaangażowania, aby pokonać kulturę obojętności, która zatapia prawa człowieka w egoizmie. Wezwanie do szacunku dla praw człowieka to więcej niż utopia, to ewangeliczny zaczyn, który już działa w świecie: tak jest na Lampeduzie, tak na greckiej wyspie Lespo i w wielu innych miejscach, gdzie migranci, niezależnie od barier ideologicznych czy materialnych, spotykają ludzi i dzieją się cuda.

9 stycznia wreszcie 49 migrantów wylądowało na Malcie (10 z nich zosatało przyjętych przez włoski Kościół Waldensów, bez obciążeń finansowych dla państwa). Nocą z 9 na 10 stycznia 51 Kurdów zostało uratowanych przez mieszkańców Melissy (na południu Włoch). Udało im się też zatrzymać dwóch szmuglerów. Prawo i prawa człowieka nie wykluczają się nawzajem, jeżeli to czlowiek jest w centrum.
Read 788 times Last modified on środa, 16 styczeń 2019 09:42